TVP Sport
Klemens Murańka mistrzem świata na normalnej skoczni? Większość kibiców pomyśli, że to absurdalna myśl. Polak, podobnie jak Rok Benković przed szesnastu lat zajmuje 28.miejsce w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata. Jak to się stało, że Słoweniec sensacyjnie zdobył tytuł mistrza świata?
Rok Benković w swojej całej karierze w Pucharze Świata wywalczył 951 punktów, czyli 41,2% dorobku Petera Prevca z sezonu 2015/2016. Dla zawodnika urodzonego w Lublanie triumf w Oberstdorfie to jego jedyne seniorskie, zimowe indywidualne zwycięstwo w karierze.
Słoweniec błysk pokazał na treningach, gdzie był wysoko oraz w kwalifikacjach, w których zajął 4.miejsce. Po kwalifikacjach Adam Małysz mówił: „Jak wiaterek zacznie tutaj kręcić, to wyniki mogą być sensacyjne.” Wiatrek kręci i wyniki były sensacyjne. Konkurs rządził prawami natury. Oczywiście prawami natury. Loteryjność pomogła bardzo dobrze skaczącemu w Oberstdorfie Benkoviciowi. 18-latek w I serii zawodów pofrunął poza HS skoczni, uzyskując 101 metrów. Słoweniec tym samym wyrównał zimowy rekord skoczni.
Warto dodać, że młody zawodnik był najszybszy na progu. Benković o 14,5 punktu wówczas wyprzedzał drugiego w klasyfikacji Marcina Bachledę. Po I serii na podium mistrzostw świata na skoczni normalnej w Oberstdorfie uplasowali się odpowiednio: dwudziesty ósmy, dwudziesty czwarty oraz piętnasty zawodnik generalki Pucharu Świata. Najlepsi skoczkowie sezonu 2004/2005 przeciętnie radzili z zmiennym wiatrem na Schattenbergschanze. Wicelider Pucharu Świata Austriak Martin Hollewarth był trzynasty, a Adam Małysz szesnasty. Wiślanin po I serii był tuż za Marcinem „Diabłkiem” Bachledą. Ówczesny mistrz świata po konkursie mówił tak: „Bądźmy szczerzy, przynajmniej w pierwszej serii to były mistrzostwa świata Słoweńców (pierwszy był Benković, a trzeci Jernej Damjan – przyp. red.).”
Druga seria była zupełnie inna od pierwszej. Najlepszy w drugiej odsłonie konkursu był Fin Jussi Hautamaeki, który po I serii był dwudziesty siódmy. W przeciwieństwie do Dawida Kubackiego w Seefeld nie dało mu to tytułu mistrza świata, lecz piętnaste miejsce. Najlepszymi skoczkami II serii byli zawodnicy z trzeciej dziesiątki I serii. Bardzo dobrze skoczył szesnasty po I serii Małysz (93 metry). Dzięki temu Polak awansował ostatecznie na szóste miejsce. Do podium Polakowi zabrakło tylko trzech punktów. Czołówka I serii miała problem z przekroczeniem punktu K na skoczni w Oberstdorfie. Trzeci po I serii Damjan i drugi Bjoern Einar Romoren nie osiągnęli dziewięćdziesiątego metra. Ta sztuka udała się jednym ex-aquo zwycięzcom Turnieju Czterech Skoczni Czechowi Jakubowi Jandzie i Finowi Janne Ahonenowi, dzięki czemu wywalczyli odpowiednio srebrny i brązowy medal. Na Górze Cieni został tylko on. Sensacyjny Rok. Słoweniec odbił się, znów był najszybszy na progu i… skoczył nie rewelacyjnie. Jednak 91 metrów dało ówczesnemu 18-latkowi mistrzostwo świata.
Jak się czuł Słoweniec po zwycięstwie? „Trudno powiedzieć, jaki jestem szczęśliwy. Przez ostatnie kilka dni bardzo dobrze skakałem, ale nie mogłem nawet marzyć o zostaniu mistrzem świata. Oddałem dwa fantastyczne skoki i dzięki Bogu, że udało mi się to zrobić na mistrzostwach świata po kiepskim sezonie.”
Konkurs ostro skomentowali pozostałe osoby z skoków narciarskich Trener Niemców Peter Rohwein stwierdził, że Martin Schmitt przegrał z wiatrem, Martin Hollewarth nie rozumiał nie przesunięcia zawodów, a Thomas Morgenstern narzekał na warunki.
Wyniki skomentowali także Polacy. Adam Małysz po konkursie stwierdził: „Potwierdziło się to, co mówiłem po treningach wczoraj i przedwczoraj, że na tej skoczni rządzą wiaterek.” Z „Orłem z Wisły” zgodził się jego były reprezentacyjny trener Apoloniusz Tajner. „To był niesamowity konkurs. Zgadzam się z Adamem, że wiatr wypaczył wynik. Okazało się, że paradoksalnie lepiej byłoby gdyby Adam w pierwszej serii skoczył nieco słabiej i zajmował 20-22. miejsce. Zawodnicy z tych miejsc mieli w drugiej serii świetne warunki i Adam mógłby je wykorzystać, możliwe, że nawet wskakując na podium.” Jak konkurs zapamiętał po latach Kamil Stoch? „Pamiętam, że wygrał Rok Benković. W sposób kuriozalny, nie całkiem mi się to wtedy podobało. Nie chodzi o niego, bo zasłużył, zwycięzców się nie rozlicza.”
Rok Benković zawsze zostanie zapamiętany jako sensacyjny mistrz świata z 2005 roku. Niewiele osób pamięta zawodników, którzy wygrali raz w Pucharze Świata. Słoweniec (0 podiów w PŚ) wywalczył tyle samo indywidualnie złotych medali na MŚ co Gregor Schlierenzauer czy Matti Nykanen.

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz